|
|
|
|
|
|
|
|
93 rocznica wymarszu I Kompanii Kadrowej Galopem pod Kopiec Piłsudskiego |
Tegoroczna rocznica wymarszu z Oleandrów I Kompanii Kadrowej obchodzona była według znacznie skromniejszego scenariusza niż w latach poprzednich. "Żółte ułany" z Niepołomic zbyt mocno wryli się w krajobraz Królewskiego Miasta Krakowa, aby mogło ich zabraknąć w tym dniu na krakowskich ulicach. I choć był to mniej liczny niż zazwyczaj oddział, tak samo zwracał na siebie uwagę wszystkich napotkanych na trasie przejazdu.
Tym razem sierpniowej parady po Krakowie nie poprzedziły żadne przygotowania. W sobotę 4 sierpnia w godzinach popołudniowych do niepołomickiej stajni zaczęli zjeżdżać się ułani, którym nieubłagana rzeczywistość pozwoliła jednak na wyrwanie się od codziennych obowiązków zawodowych i rodzinnych, aby po raz kolejny uczcić już 93 rocznicę wymarszu strzelców Józefa Piłsudskiego. Po odprawie, na której ustalono obsadę pocztów, ustawienie szyku i transport koni, ułani rozeszli się do miejsc zakwaterowań. W niedzielę około godz. 13.00 zwarta kolumna pojazdów wyjechała na Błonia! Parking na Małych Błoniach służył tym razem za obozowisko kawaleryjskie. Wkrótce dołączyli tam jeźdźcy z Małopolskiej Kawalerii pod dowództwem Zbigniewa Burzyńskiego. Po osiodłaniu koni oddział w kolumnie trójkowej ruszył na miejsce zbiórki prowadzony przez Jana Znamca i Andrzeja Kitę. Za nimi poczet sztandarowy Szwadronu (Jan Słowik, Rafał Kowalski, Jarosław Banasik) i poczet proporcowy Koła Pułkowego 8 PU (Marek Kutzner, Paweł Brosch, Stanisław Jucha). Za nami Małopolska Kawaleria. Ruszyliśmy za pododdziałami pieszymi Związku Strzeleckiego i Wojska Polskiego w kierunku Rynku i Wawelu. Widzów nieco mniej niż zwykle, ale oczywiście Rynek był wypełniony po brzegi. Wjechaliśmy nań z ułańskimi piosenkami na ustach. Po dojechaniu na bulwary wiślane pieszy poczet sztandarowy (Paweł Żmudzki, Stanisław Misztal i Andrzej Kosek) udał się do Katedry Wawelskiej na uroczystą Mszę św. w intencji Marszałka Piłsudskiego i uczestników marszu. Po komendzie "z koni" rozpoczęło się oczekiwanie na powrót sztandaru. Popuszczono popręgi, konie mogły spokojnie skubać trawę, a do ułanów coraz śmielej zaczęli zbliżać, zaciekawieni końmi i kawaleryjskim wyposażeniem, mieszkańcy Krakowa (i nie tylko), spacerujący w niedzielne popołudnie brzegiem Wisły. Pierwsze pytania, zdjęcia z ułanami i obok koni, a potem co odważniejsze pociechy zaczęły dopraszać się o krótką przejażdżkę. No i ruszyła akcja rekreacyjna. Największym wzięciem cieszył się srokaty Alex i gniady Kampi. Przy okazji udzielano ciekawskim informacji na temat sprzętu i wyposażenia kawaleryjskiego. O 16.45 padł rozkaz "na koń". Ruszyliśmy na Wawel pod bramę wjazdową. Po powrocie pocztu z Katedry ruszyliśmy w drogę powrotną, tradycyjnie wjeżdżając ze śpiewem na Rynek. Po dojechaniu na parking przy Błoniach był czas na króciutki odpoczynek, a potem załadowanie koni i odjazd do ośrodka jeździeckiego "TABUN". Tam wraz z oddziałem Małopolskiej Kawalerii mieliśmy wyznaczoną bazę wypadową na Kopiec Piłsudskiego.
Czas jakoś szybko bardzo biegł do przodu, więc po osiodłaniu i wskoczeniu na siodła rtm Znamiec zakomenderował - "kłusem marsz". Oddział ruszył rysią, a że z górki było i po asfalcie, to i emocji a doświadczeń nowych moc każdy doznał, jako że rumaki nasze co rusz w mały poślizg wpadały, co ułani zwykle kwitowali typowo kawaleryjskim humorem i "wyrażeniami".
Zmierzch już zapadał, a spóźnić się było rzeczą niepodobną, więc Jegomość Pan Major zaczął kawalkadzie przewodzić, prowadząc ją leśnymi duktami, które jeszcze z kawalerskich czasów pamiętał, a niezmiernie ciepło i z rozrzewnieniem wielkim wspominał. Co by na czas zdążyć, szwadron galopem po wąskim dukcie lecieć musiał, ku uciesze napotkanych zakochanych par.
Po wyjechaniu z lasu oczom naszym ukazał się Kopiec Piłsudskiego we wspaniałej iluminacji zniczy i pochodni, wspaniale wprowadzającej w nastrój zadumy i refleksji nad przeszłością. Na miejscu stały już pododdziały Kompanii Reprezentacyjnej Wojska Polskiego, odziały strzeleckie, zaproszeni goście, mieszkańcy Krakowa. Chwilę po nas dojechał Zbigniew Burzyński ze swoimi kawalerzystami.
Oświetlony Kopiec Piłsudskiego, oddziały wojska, orkiestra wojskowa, konne pododdziały w ułańskich mundurach - wszystko to razem splatało się w zespół doznań, jakie doświadczyć można jedynie w tych miejscach pamięci narodowej, gdzie najbliżej ocieramy się o historię. Po przemówieniach oficjalnych nastąpiło złożenie 21 urn z ziemią z miejsc pamięci narodowej z całego świata. Przywiózł te urny do kraju niezrównany "Wowa" Brodecki. Kiedy orkiestra wojskowa rozpoczęła grać "My I Brygada", zaczęliśmy po cichutku śpiewać tę jakże dumną pieśń Legionów. Ale szybko gardła chwycił dziwny skurcz. Śpiewać tę pieśń u stóp Kopca, w rocznicę wymarszu Kadrówki, w kawaleryjskim szyku, mundurze i uzbrojeniu - aby to przeżyć, trzeba być członkiem Szwadronu Niepołomice. I pamiętajmy o tym, jaki zaszczyt i odpowiedzialność ciąży na nas!!!
Po capstrzyku już ciemną nocą oddział wyruszył w drogę powrotną. Na przedzie jechał z pochodnią Pawełek Brosch, którego rychło ochrzczono "robaczkiem świętojańskim". A że kawaleryjska fantazja i śpiew nie opuszczał ułanów, uradzili zrobić zajazd na leżące nieopodal włości Pana Majora, gdzie chlebem i solą wzmocniła ułanów zacna jego Pani Małżonka.
Z koni zsiedliśmy o 21.30. No i jak zwykle powrót do szarej rzeczywistości. Ale mocne wspomnienia pozostaną na zawsze z nami. A wspomnienia będą tym mocniejsze, że nasi goście z Wielkopolski, Jola i Łukasz Kaczor, zrobili ponad 700 zdjęć z imprezy i nakręcili materiał video. Część zdjęć i dwuminutowy filmik z Kadrówki można było obejrzeć na www.forum.ulani.pl już 8 sierpnia w środę! Dziękujemy im serdecznie!
Jak refleksja? Ano właśnie. Kiedy stanęliśmy popasem na bulwarach wiślanych, kilka osób spytało mnie - "A z jakiej okazji jesteście tutaj dzisiaj? Dlaczego?' Początkowo byłem mocno zdziwiony, ale potem odpowiadałem króciutko: " Rocznica wymarszu I Kadrowej!" Na postawione później pytanie - "A co to było?" już nie odpowiedziałem. Tak to w chwili obecnej wygląda ta świadomość tożsamości z nie tak dawną przecież historią naszego narodu. A z drugiej strony te 93 lata to niezły szmat czasu. Czas powoli zaciera rany i pamięć! Być może, w jakimś niedającym się precyzyjnie określić przedziale czasowym, 3 maja, 5 sierpnia i 11 listopada będę bardziej w Krakowie kojarzone z występem Szwadronu Niepołomice, niż z konkretną datą z historii Polski. Nonsens? Może, ale pożyjemy, zobaczymy...
ułan Jarosław Banasik
Zobacz: Film i galeria na Forum |
[«] powrót |
|
|
|
|
|
|
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
|