"Historia kołem się toczy" to truizm tak ciężki, jako i niemiecka lanca, co każdy obeznany w swym rzemiośle lansjer wie. No, ale jakżeż go nie przytaczać, skoro i w obecnym roku pańskim, tako jak i w zeszłym Szwadron Niepołomice spotkał się na swoim opłatku w dniu dziesiątego stycznia br. Piewcy determinizmu pochlastaliby się wręcz ze szczęścia, obserwując przebieg tegorocznego opłatka, bo jak zwykle wszystko potoczyło się zgodnie z Tradycją, ergo po Bożemu.

Rozpoczęliśmy w "Europejskiej" na rodzinnym śniadanku i wspominkach tego, co w roku ubiegłym miało miejsce. Wybacz Czytelniku małą dygresję, ale winieneś wiedzieć, że "mieć miejsce" to jeden z najbardziej zakorzenionych germanizmów w języku polskim. No, ale jakże go tu nie używać skoro nosi się barwy awstryjeckiego Pułku? Wróćmy do meritum. Po śniadaniu uroczysta msza św. w Kolegiacie świętej Anny. Tym razem pokorny autor tych słów, miał honor pełnić służbę, jako asysta proporcowa, przy ołtarzu, co z wrodzonej sobie modestii mógłby pominąć, lecz wykorzystując to, że to on dzierży szwadronowe pióro, nie czyni tego...

Nasyceni strawą duchową żółci ułani udali się do salki przy Kolegiacie, gdzie, jak co roku odbył się opłatkowy poczęstunek. Były kolędy, był opłatek, były życzenia, lecz niektórych twarzy już nie było, lecz pamięć po nich pozostanie...

Odbyło się też uroczyste podsumowanie ubiegłego Roku Pańskiego i wytyczenie planów na rok obecny, a jest ich wiele. Czy się uda zrealizować? Miejmy nadzieję, że święty Józef pozwoli. W rodzinnej atmosferze spędziliśmy miłe chwile. Część z kawalerzystów wybrała się jeszcze na wspólny obiad do jednej z krakowskich restauracji, gdzie wśród śmiechów zakończyliśmy ten świąteczny, szwadronowy dzień.

Opracował: kpr. kaw. och. Krzysztof Marcin Dąbrówka