|
|
|
|
|
|
|
|
ŚWIĘTO KONSTYTUCJI 3 MAJA
Data:
2005-04-23
Miejsce:
Niepołomice/Kraków
Uczestnicy:
Sekcje konne Stowarzyszenia Koło Pułkowe 8 Pułku Ułanów księcia Józefa Poniatowskiego
Członkowie Stowarzyszenia Koło Pułkowe 8 Pułku Ułanów księcia Józefa Poniatowskiego oraz Rodziny Pułkowej
Przebieg wydarze:
Do tegorocznych obchodów kolejnej rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 Maja, niepołomicki szwadron Stowarzyszenia Koło Pułkowe 8 PU ks. J. Poniatowskiego przygotował się szczególnie starannie. Miał to bowiem być przełomowy moment w niespełna rocznej historii istnienia szwadronu - udowodnienie własnych możliwości organizacyjnych, wyposażenia w sprzęt, pokazania stopnia wyszkolenia kawaleryjskiego oraz szansa wejścia na stałe do kalendarza oficjalnych uroczystości Królewskiego Miasta Krakowa.
I uderzenie było rzeczywiście mocne!!!
Przygotowania rozpoczęto już 23 kwietnia jednodniowym rajdem Niedźwiedź - Kocmyrzów, w czasie którego ćwiczono intensywnie jazdę w szyku. Rajd zakończył się ogniskiem w majętności rodzinnej prof. Dubiela. 1 i 2 maja w Niepołomicach, bezpośrednio przed uroczystościami w celu jak najlepszego przygotowania do wystąpienia, zorganizowano obowiązkowe zgrupowanie, na którym ćwiczono musztrę i przygotowywano sprzęt, mundury oraz konie. Widać było duże zaangażowanie wśród ułanów, a jednocześnie dało się wyczuć ogromną wolę jak najlepszego zaprezentowania się i tym samym uciszenia języków "życzliwym". W błyskawicznym tempie przygotowano taczankę z ckm Maxim. Mistrz Igiełka pracował całą noc, aby skończyć na czas wszelkie detale umundurowania. W poniedziałek dojechał z małżonką kombatant por. Michał Wołejko, ułan 8 PU w kampanii wrześniowej 1939, który ze wzruszeniem wspominał swoją służbę w kawalerii.
3 maja około godz. 10.00 pieszy poczet ułanów w składzie: uł. Zdzisław Krzyżostaniak, chor. Stanisław Misztal udaje się z proporcem Stowarzyszenia na mszę św. do Katedry Wawelskiej. Przy ulicy Smoczej formuje się szyk konny. W szyku po raz pierwszy dwie ułanki w mundurach, wierne ułanom aż po grób. Por Wołejko daje znak do wymarszu. Ponieważ pozostało trochę czasu, wykorzystujemy go na ćwiczenie zmian w szyku na bulwarach wiślanych. I wreszcie przejazd pod Wawel. Za konnymi rusza taczanka z Maximem, zaprzężona w trzy piękne siwki. Na taczance jedzie jako gość honorowy por. Michał Wołejko z asystą. Taczanką dowodzi por. Paweł Żmudzki. Podjeżdżamy pod bramę na Wawel. Czekamy na orkiestrę i proporzec. Słońce zaczyna doskwierać, ale nikt na to nie zważa. Czekamy na sygnał wymarszu. Jest proporzec! Przejmuje go uł. Paweł Brosch. Pokazała się orkiestra. Dowódca rotm. Jan Znamiec wydaje komendę: "Oddział stępem naprzód marsz!" Nareszcie!!! Od momentu ruszenia towarzyszą nam oklaski i trzask aparatów fotograficznych. Wjeżdżamy w Bernardyńską, dołącza czekająca na dole taczanka. Oklaski, aparaty, uśmiechnięte twarze. Dopracowane szczególny na mundurach, karabiny przewieszone przez plecy, szelki z ładownicami, lance z proporczykami, wiernie stroczone sidła - wszystko to robi na widzach duże wrażenie. Na niektórych twarzach, szczególnie osób starszych, widać łzy. Krótki postój przy Krzyżu Katyńskim i dalej. Rotm. Andrzej Leśniak dosłownie tańczy na ogierze małopolskim, Jurexie. Koń jest podekscytowany, sprawia wspaniałe wrażenie na widzach. Grodzka, Rynek Główny - dalej słyszymy oklaski, dalej pstrykają aparaty, dalej machają nam chorągiewki. Cały czas towarzyszą nam ulani spieszeni i "cywile" ze Szwadronu. Wreszcie Brama Floriańska, komenda "Lance na udo", skręcamy w prawo i w drogę powrotną. Widzów mniej, ale oklaski zbieramy dalej. Wreszcie docieramy do bulwarów. Udało się!!! Nie zawiedli ludzie, ani konie! Dziękujemy sobie nawzajem za udany występ. Zsiadamy z koni. I rzecz ciekawa - dopiero wtedy zauważamy pot cieknący po twarzy i plecach, czujemy ucisk rogatywek, obolałość dolnych części ciała, przemoczone rękawiczki. Bo wcześniej nikt tego nie czuł! Zafascynowani tym wspaniałym spektaklem, którego aktorami byliśmy my, współcześni ułani księcia Józefa, staraliśmy się zaczerpnąć dla nas jak najwięcej z tej wspaniałej uczty duchowej, jaką była parada ułańska po ulicach królewskiego Krakowa. Naprawdę warto było! Przez te kilkadziesiąt minut odczuwaliśmy to, co mogli odczuwać do września 1939 roku ulani 8 PU - prawdziwą dumę z faktu bycia kawalerzystą. Tego nam już nikt nie odbierze! Puszczając wodze wyobraźni zapewne każdy z nas na mgnienie oka przenosił się do przedwojennego Krakowa. [«] powrt
|
|
|
|
|
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
,
|