Ponieważ trening czyni mistrza, warto poświęcić na niego trochę czasu. Dlatego konie zapakowano na przyczepy i całość towarzystwa udała się do miejscowości Łukowe, leżącej pomiędzy Leskiem a Baligrodem, by podziwiać piękno bieszczadzkich wzniesień i tajemniczych zakątków.
Nadrzędnym celem były oczywiście konie, gdyż nie ma nic przyjemniejszego niż udać się na przejażdżkę w tym czarującym miejscu. Oczywiście nie zabrakło wszelakich atrakcji, gdyż ułańska fantazja jest zawsze ponad wszystkim.
Koń był w tych rejonach znacznie wcześniej niż wszelkie pojazdy mechaniczne, więc dla ułana osobistą zniewagą byłoby ustąpienie pierwszeństwa autu. Zatem „lance do boju, szable w dłoń” i szturmem!!! Efekt był dość łatwy do przewidzenia i dla ułana bolesny, ale cóż to... Rany odniesione w walce, dodają tylko chwały i splendoru!